Uwielbiam wymyślać podmioty liryczne, które kompletnie nie są mną, albo są mną za bardzo. Wybór nie należy do mnie, a do czytelnika. Nie odsłaniać się, a budować zagadkę, poprzez niedopowiedzenia i półsłówka. Czasem niedowymyślone rzeczy wyrzucać za siebie. Wyrażać uczucia znane zbyt dobrze i zupełnie jeszcze nie poznane. Zastanawiać się nad tym, czym się jest i czym się mogło być, gdyby nie zbiegi okoliczności i ucieczki. Nie zastanawiać się czasem i spisywać, jaką postać podyktowały mi myśli i sprawdzać czy mogłaby przeżyć normalne uczucia, nienormalne i przeżyć choć jeden dzień w normalnych warunkach. Budować poprzez opisy pośrednie, bezpośrednie. Kreować dialogi na tematy życiowe i zupełnie wyimaginowane.
Długi, dziwny dzień.
„Zwyczajne ziemskie szczęście, zaspokojenie pragnień, stające się udziałem olbrzymiej masy istot ludzkich — uwarunkowane ładem, prawem, nabożnością oraz wymogami obyczajów — jest ograniczone i niepełne, ze wszystkich stron ścieśnione zakazami i nieuniknioną rezygnacją. Losem istot jest poprzestawanie tylko na niezbędnym, niedostatek oraz wyrzeczenie. Nasze pragnienia nie mają żadnych granic, natomiast ich spełnienie jest ograniczone ściśle.”
Tomasz Mann – „Ostatnie nowele” , tłum. Walentyna Kwaśniakowa, wyd. Czytelnik, 1958, s. 115-116.
Jakby wszystkie rzeczy które pisze były mną to już dawno by mnie panowie w białych kitlach w kaftanie zabrali :P
OdpowiedzUsuńZe mną podobnie. W sumie jestem na dobrej drodze. :D
OdpowiedzUsuńJeszcze Ci daleko brakuje do tego :)
OdpowiedzUsuńUspokoiłeś mnie. :P
OdpowiedzUsuń