poniedziałek, 13 lutego 2012

Czwarta, wpół do czwartej.

Zawsze, gdy nie śpię o wpół do czwartej, to czuję się bardzo pomiędzy, czuję się zawieszona między wczoraj a dzisiaj, które się niedawno zaczęło. Najczęściej jednak znakomita większość ludzi już śpi, nie ma z kim rozmawiać, więc jest się skazanym na siebie. A jeszcze bliżej jest do godziny czwartej rano. A o czwartej nad ranem to już Szymborska niech się wypowie zamiast mnie. 

Czwarta nad ranem
Godzina z nocy na dzień.
Godzina z boku na bok.
Godzina dla trzydziestoletnich.

Godzina uprzątnięta pod kogutów pianie.
Godzina, kiedy ziemia zapiera nas.
Godzina, kiedy wieje od wygasłych gwiazd.
Godzina a-czy-po-nas-nic-nie-pozostanie. 

Godzina pusta.
Głucha, czcza.
Dno wszystkich innych godzin.

Nikomu nie jest dobrze o czwartej nad ranem.
Jeśli mrówkom jest dobrze o czwartej nad ranem
- pogratulujmy mrówkom. I niech przyjdzie piąta,
o ile mamy dalej żyć.

1 komentarz:

  1. Faktycznie wpół do czwartej ciężko znaleźć kogoś do pogadania :D Ale w końcu własne towarzystwo nie jest złe :P

    OdpowiedzUsuń