Kiedy słucham muzyki, to sporą wagę przyjmuję do słów, które
ją wypełniają. Nie muszą współgrać z moim obecnym nastrojem, choć najczęściej
go odzwierciedlają. Ale muszą mieć to coś.
Od paru dni chodzi za mną Afro Kolektyw – wczoraj w
Offensywie też nieco było na temat ich twórczości (jak gdyby w odpowiedzi na to, co za mną
chodzi o czego chciałam się dowiedzieć).
Dziś od rana utwór „Wiążę sobie krawat”.
Jeśli ktoś nie zna,
niechaj słucha. I słowa wyłapuje, tutaj wyjątkowo umiejętnie dopracowane i
dobrane. Ma w sobie to coś. Trąci oksymoronem ogólnym - ta melodia wyliczanki przy refrenie, który jest prawdziwy i nie przystaje do dziecięcej wyliczanki. To jest chyba to, co sprawia, że "Wiążę sobie krawat" pasuje do syndromu zapętlonej piosenki.
Polecam też inne ich utworki, chociaż nie wszystkie ich teksty mnie urzekają.
Polecam też inne ich utworki, chociaż nie wszystkie ich teksty mnie urzekają.
Bardzo fajny tekst, trzeba być twardym jak stal, aby zawsze jak wojownik na skrzydłach orłów dążyć do zwycięstwa. Może trochę za bardzo o męsku to skomentowałem ale cóż :D
OdpowiedzUsuńPo męsku, po swojemu, ale bardzo adekwatnie. :D
OdpowiedzUsuńNo cóż nadmiar lektury o wojownikach i rycerzach odbija się na stanie umysłu :D
OdpowiedzUsuńSpokojnie. Mnie się odbija nadmiar poezji na życiu.
OdpowiedzUsuńAle poezja jest fajna :)
OdpowiedzUsuńPoezja jest fajna, ale często zbyt odrealniona!
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale granica miedzy światem realnym a nierealnym często jest tak cienka, że trudno ja dostrzec.
OdpowiedzUsuńW niektórych przypadkach można się o tę granicę mocno potłuc niestety.
OdpowiedzUsuńMożna. Ale czyż trzeba sobie tą granice wyobrażać jako coś twardego jak ściana. Może ta granica jest jak welon białej mgły, gdzie płynnie przechodzić się z jednej strony na drugą. Trudno chyba potłuc się o welon z mgły :)
OdpowiedzUsuń